Od czego się to zaczęło ?
Wpadłem
na ciebie pierwszego dnia wiosny. Wszystko budziło się do życia po zimowym
letargu. Śnieg powoli topniał, a ludzie co raz częściej się uśmiechali. Zima
także ma swój utok, ale to wiosną wszystko ożywa. Ożywa radość, nadzieja,
szczęście i najważniejsze – miłość. Nie bez przyczyny wiosną ludzie się
zakochują. Wiosną zakochałem się i ja.
Nie
wyróżniałaś się z tłumu, nie miałaś ekstrawaganckiej fryzury, ciała pokrytego
tatuażami, czy kolczykami. Nie udawałaś nikogo, kim nie byłaś. Nie podobało ci
się to, że kawa, którą tak bardzo pragnęłaś, wylądowała na twoim ulubionym
swetrze i że przy okazji twoje notatki wylądowały w ogromnej kałuży. Pamiętam,
że nazwałaś mnie przerośniętą małpą, która nie patrzy jak chodzi i ma za nic ludzi
o przeciętnym wzroście. Gdy chciałem ci pomóc, warknęłaś, że „najlepiej pójdę w
swoją stronę i zostawię cię w świętym spokoju”. Tylko, że nie chciałem, bo
urzekłaś mnie swoją osobą.
Co było potem?
Potem?
Potem zgodziłaś się w końcu bym odkupił swoje grzechy. Kazałaś mi się zaprosić
na herbatę, bo na kawę straciłaś ochotę, a na piwo było za wcześnie. Siedząc w
przytulnej kawiarence i sącząc, ja kawę, ty zieloną herbatę, po prostu
rozmawialiśmy, jak starzy znajomi, którym nigdy nie kończą się tematy. Nie
pytałaś co robię, ile zarabiam, czy mam dobry samochód, co lubię. Nie chciałaś
wiedzieć, twoim zdaniem : „człowieka poznaje się w prostej, niezobowiązującej
rozmowie, bo tylko wtedy ujawnia się jego prawdziwe ja, reszta jest zbędna”.
Więc rozmawialiśmy, póki nie wygonili nas z tej uroczej kawiarenki
Kiedy zdałeś sobie
sprawę, że jesteś zakochany?
Może
to zabrzmi niedorzecznie, ale zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Na
początku nie było to takie oczywiste. Nie dałaś mi swojego numeru telefonu, nie
pozwoliłaś się odprowadzić. Trochę się zawiodłem, ale wiedziałem, że to nie
było nasz ostatnie spotkanie. I miałem rację.
Kolejny
raz wpadliśmy na siebie, jak wykłócałaś się ze sprzedawcą, o cenę pomidorów.
Uparcie twierdziłaś, że ładniejsze kupisz w zwykłym hipermarkecie i będą o
wiele tańsze, na co mężczyźnie zabrakło argumentów, więc sprzedał ci je o dwa
złote taniej. Przyglądałem się tej scence z nieskrywanym rozbawieniem.
Satysfakcja na twojej twarzy wyrażała wszystko, a gdy mnie zauważyłaś, posłałaś
w moim kierunku najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem. Wtedy
zmiękły mi kolana i nie umiałem wydusić z siebie słowa, wtedy też zdałem sobie
sprawę, że nie odpuszczę i będę walczyć, póki nie będziesz moja
Długo to trwało?
Zdecydowanie
za długo. Nie chciałem naciskać, nie chciałem być nachalny. Postanowiłem
docierać do ciebie powoli, chciałem byś mi zaufała. Pragnąłem być na początku
twoim przyjacielem, człowiekiem, na którego byś mogła liczyć. W końcu zaczęłaś
się do mnie przekonywać. Dałaś mi swój numer telefonu i byłaś częstym gościem w
moim skromnym mieszkaniu. Oglądaliśmy filmy, żaliłaś mi się z problemów, czasem płakałaś, a ja nie mogłem patrzeć na twoje łzy. Nie byłem w stanie patrzeć
jak umawiasz się z tymi frajerami, jak oni łamią ci serce, jak się tobą bawią.
Byłem cierpliwy, nie chciałem cie stracić. Po nieprzespanej nocy, przestanym
meczu w kwadracie, w końcu coś we mnie pękło. Postanowiłem cię pocałować i
wyznać co do ciebie czuję i to było to moja najlepsza decyzja w moim życiu.
Dlaczego?
Bo w końcu jesteśmy razem…
Żałuję, że wcześniej tego nie widziałam, bo jest cudowne. I nie mogę się doczekać kolejnych. :)
OdpowiedzUsuń